DEHNEL JACEK - LALA

Jest rok 1919. W Kielcach przychodzi na świat dziewczynka. Roztargniona rodzina przez pięć lat nie może się zebrać, aby nadać jej imię. Mówią o niej „Lalka”, „Laleczka”, „Lalunia”. W końcu rodzice wywiązują się ze swojego obowiązku, jednak dziewczynka na zawsze już pozostaje Lalą. W powieści Jacka Dehnela imię bohaterki nabiera jednak dodatkowych znaczeń. Z jednej strony jest wyrazem czułości, jaką przez całe życie otaczana była przez bliskich, z drugiej zaś metaforą jej starczego bezwładu i zdziecinnienia, powolnego zapadania w letarg, którego jesteśmy świadkami w ostatniej części utworu. Rozpięta pomiędzy tradycją rodzinnej sagi, biografii, powieści o dojrzewaniu i wywiadu-rzeki, Lala jest historią kobiety, która wbrew temu, co nieustannie powtarzała, zawsze miała więcej rozumu niż szczęścia. Dzięki temu udało jej się dokonać rzadkiej sztuki – przeżyła bezpiecznie i względnie pogodnie najokrutniejsze chyba stulecie w historii Europy. Perspektywa wkraczającego w dorosłość wnuka, z której śledzimy dawne i obecne losy bohaterki, dodaje książce specyficznego uroku. Czyta autor.

“Lala” to książka gadana, a zatem książka o wielu sprawach. O miłości w rozmaitych odmianach, chorobie i odchodzeniu. O wielkich wojnach i japońskim szpiegu, piorunie kulistym i krowie w sałatkach. O małym dworku i zagubionym pierścionku z szafirem. Lecz nade wszystko o bliskości – o tym, jak obce miejsca i osoby stają się nam bliskie dzięki opowieści. Jacek Dehnel

Idę kiedyś na targ warzywny w Brukseli. Kupuję to, śmo, owo, wreszcie pęczek marchewki od jakiejś kobity. Zorientowała się po akcencie, że jestem nietutejsza, i pyta, skąd pochodzę. Ja, że z Warszawy. “To w Rosji, prawda?” “Nie”, mówię, “w Polsce”. “A tak”, dodaje po dłuższym zastanowieniu, “może i w Polsce. Słyszałam, że wojna to was nie oszczędziła”. “Cóż, rzeczywiście, sporo wycierpieliśmy”, odpowiadam. A ona na to: “Tak, tak. A i u nas w Brukseli co to się działo! Jakie straty. Tylko na mojej ulicy w jedenastu domach szyby wybiło”, i patrzy na mnie ze współczuciem. Chcę płacić, a ona na to: “Nie, jak pani z Warszawy, to niech pani nie płaci”, no i dała mi za spaloną Warszawę pęczek marchewki. (fragment)

Czas trwania płyty: MP3 Numer katalogowy w bibliotece: 167